














Między 5 a 9 XI 1941 r. przywieziono 5007 Cyganów z pogranicza Austrii i Węgier - Burgenlandu. Obóz ten istniał do 16 I 1942 r. tj. do wywiezienia jego mieszkańców do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem.
Epidemia tyfusu wybuchła w obozie cygańskim już w II połowie listopada 1941 r. Walczyli z nią z nakazu władz niemieckich żydowscy lekarze z getta, wielu z nich zmarło. Ofiarą tyfusu padł też SS-Oberscharfürer Eugen Jansen.
„Dokładnie po 15 dniach od swego pobytu w obozie dla Cyganów, Jansen zachorował na tyfus. Jak wesz dostała się na jego ciało, nie wiem. Możliwe, że z sierści jego pięknego owczarka, może inną drogą. Tak czy inaczej pies został zastrzelony od razu, co nie miało wpływu na to, że stan chorego po 10 dniach był taki, że choremu nie pozostało nic, jak tylko zwrócić się do wielkich tego świata. Niemieccy lekarze nie byli wstanie pomóc. Do pomocy zawołano żydowskich, z getta. Wśród nich znaleźli się dwaj moi przełożeni. Szef kripo zawołał do siebie rabinów (chyba było ich czterech), i polecił im by modlili się do Boga żarliwie o wyzdrowienie Jansena, bo jeśli umrze, to na getto może spaść wielkie nieszczęście. Rabini mieli więc wybór: albo modlić się do Boga o szybkie wyzdrowienie Jansena, lub, czego pewnie chcieli, zmniejszyć ilość wrogów Izraela na tym świecie lub zredukować deficyt w bilansie niesprawiedliwości i modlić się by szybko wyzionął ducha. Nikt nie wie jaką decyzję podjęli Rabini, o co powinni się modlić. Nikt nie wie czy Jahwe ich wysłuchał. Faktem jest, że Jansen zmarł dwa dni później, a getto przeżyło go o dwa lata i sześć miesięcy.”
Arnold Mostowicz
„Nie wiemy, co się dzieje za drutami. Ale wieczorami usłyszeć można w pobliskich domach przeraźliwe krzyki i wołania dochodzące od strony obozu. Rozpaczliwe, wstrzasajace, mrożące krew w żyłach. Tragedia za kurtyną. Katowanie ludzi przy drzwaiach zamkniętych.
Irena Libman
Dwa dni po likwidacji obozu przydzielono mnie do pracy. Widziałem: mieszkali ubogo, były tylko garnki kuchenne, żadnych mebli... Cyganie tam byli różni. Widziałam pocztówki i fotografie zapisane w języku węgierskim, rumuńskim i niemieckim.
Abraham Rozenberg,
„Pewnej nocy zajechały przed obóz cygański samochody ciężarowe, na które załadowano wszystkich, zdrowych i chorych – i wywieziono. Niemcy nawet nie robili tajemnicy z losu, jaki spotkał mieszkańców obozu. Zresztą przed kom mieli robić tajemnicę? Przed innymi >>podludźmi<< których czekała podobna przyszłość? Wszystkich Cyganów wymordowano. Kamienice, które tworzyły obóz, wróciły do getta, czyli za pojedyncze druty kolczaste. Solidnie je wydezynfekowano i kilkadziesiąt rodzin żydowskich zamieszkało w ich świeżych wnętrzach.”
Arnold Mostowicz




























Naszym drogowskazem jest praca
Bałuckie getto 1940-1944